Podczas tegorocznych targów KAMIEŃ-Stone miała miejsce niecodzienna wystawa – prac, które zostały wyróżnione w konkursie „Projektowanie w kamieniu” organizowanym przez czasopismo Nowy Kamieniarz. O specyfice zawodu, inspiracjach i projektach udało nam się porozmawiać z laureatami tego wydarzenia – Agatą Kokoszką i Jarosławem Koskiem – dwojgiem młodych, bardzo zdolnych projektantów.

Kim jest projektant wnętrz?

Jarosław Kosek: Dla mnie projektant jest przede wszystkim słuchaczem. To musi być także osoba, która potrafi rozmawiać ze swoim klientem, ponieważ tak naprawdę zlecający jakiś projekt doskonale wie co chce otrzymać, nie potrafi jedynie tego zwizualizować. Projektant musi po prostu zebrać pomysły tej osoby i dołożyć swój talent.

Agata Kokoszka: Zgadzam się, ale uważam, że projektant jest też często psychologiem. Chodzi o to, że przy remontach, przy urządzaniu domu, zwykle mamy do czynienia z parą – bardzo często dochodzi do konfliktów, widać brak wspólnej wizji i wtedy zadaniem projektanta jest pogodzenie ich wyborów. Funkcja psychologa jest zatem ważna, tuż obok funkcji profesjonalisty w sensie operowania barwą, formą czy fakturą. Chciałabym także, żeby projektant był nie tylko słuchaczem, ale też swego rodzaju doradcą, może nie autorytetem, bo to brzmi patetycznie, ale osobą do której klient ma zaufanie. Czasem bowiem rzeczywiście jest tak, jak mówił Jarek, że klient naprawdę wie czego chce i wystarczy mu tylko potwierdzenie jego wizji przez projektanta, ale myślę, że mimo to większość ludzi nie wie jak chciałoby mieszkać, nie ma czasu, żeby się za to zabrać. Paradoksalnie sprawę utrudniają jeszcze setki magazynów, które prezentują różne aranżacje, trendy…

Utrudniają?

Agata Kokoszka: Tak, dla mnie w ogóle sformułowanie „trend we wnętrzach” jest wątpliwe – nie robimy przecież zwykle remontu co pół roku, tak jak możemy ewentualnie zrobić remanent w szafie. Informacja, że trendy jest np. kolor limonowy czy fioletowy ma znikomą wartość, bo chodzi o to aby ustalić jakie kolory są odpowiednie dla charakteru klienta, a nie jakie są akurat na topie. Wnętrza to w ogóle indywidualna sprawa: ktoś będzie się czuł dobrze w czymś szarym, co ktoś inny nazwie ekskluzywnym grobowcem, a jeszcze inna osoba będzie potrzebowała mieć wokół siebie zdjęcia swoich bliskich, bo to jej da poczucie bezpieczeństwa.

Czyli czasopisma trendsetterskie przeszkadzają w pracy projektanta?

Agata Kokoszka: I tak i nie. Są one bowiem z jednej strony bardzo przydatne – klient może przychodząc do projektanta zabrać ze sobą pięć takich gazet z pozaznaczanymi aranżacjami, które mu się podobają. Chodzi jedynie o to by nie podążać za trendami bezmyślnie, tylko żeby mieć zawsze na pierwszym miejscu swoje potrzeby. Zadaniem architekta wnętrz jest też pomoc w odkryciu przez klienta czego tak naprawdę mu potrzeba lub czego brakuje.

Jakie cechy powinien więc posiadać projektant wnętrz?

Agata Kokoszka: Nie czuję się na miejscu, by móc opowiedzieć na to pytanie, bo ja dopiero zaczynam. Myślę, że o to należałoby zapytać kogoś z większym stażem…

Jarosław Kosek: Myślę, że chodzi o to, by nie zamykać się w jakimś jednym stylu, by go w wieku 20 lat nie tworzyć i utrzymywać przez kolejne 20. Trzeba umieć czerpać nowe inspiracje, trendy się zmieniają, materiały też, a przede wszystkim zmieniają się ludzie i cała filozofia projektowania. Trzeba tworzyć nowe rzeczy – projektant właściwie cały czas powinien być studentem.

A propos studiów – uważacie, że są konieczne by zostać architektem wnętrz czy może są tylko dodatkiem do talentu?

Jarosław Kosek: Trwa wojna między tymi dwoma poglądami – ktoś kiedyś powiedział, że szkoły przyjadą same (śmiech).

Agata Kokoszka: Ja uważam, że studia są konieczne. Szczególnie w takim zawodzie – wykładowcy są również projektantami, artystami i wydaje mi się, że dla młodego człowieka samo spotkanie z ludźmi, którzy coś osiągnęli, mają duże doświadczenie, jest nie do przecenienia. Oczywiście czytałam też, że np. Tadao Ando podobno nie skończył żadnej szkoły, a architektury nauczył się z dzieł Corbusiera – to byłoby oczywiście bardzo przydatne, przeczytać wszystkie jego książki, ale ja mam wielką wdzięczność do profesorów, którzy mnie uczą. Wydaje mi się, że przekazują oni – może zabrzmi to górnolotnie – taką wizję tej pracy, jej celowość. Poza tym na Akademii są zajęcia z historii sztuki, która według mnie jest elementem, który nie powinien być pomijany. Cieszę się, że mogę studiować.

Skąd wzięły się u Was takie zainteresowania?

Jarosław Kosek: U mnie to dość zabawna historia. Zaczęło się do klocków LEGO – mam dwóch braci i od dziecka razem coś składaliśmy. Właściwie każdy z nas potem poszedł w stronę projektowania – po to by coś tworzyć, a nie odtwarzać. Uważam, że szczególnie klocki LEGO Technics, z których – jeśli ma się tych klocków całe mnóstwo – można tworzyć nie tylko wzory, które są na opakowaniach, ale także jakieś ruchome przedmioty, dźwigi, mosty, płoty, samochody – niesamowite rzeczy. Taki był początek, dopiero później nauka rysowania, cała plastyka i studia.

Agata Kokoszka: A u mnie było zupełnie odwrotnie. Jeszcze w liceum byłam przekonana, że pójdę na dziennikarstwo. Miałam w ogóle zainteresowania humanistyczne i pasjonowała mnie historia sztuki. Gdy już się trochę na ten temat dowiedziałam, zaczęłam rysować, malować, a potem poszłam na studia architektoniczne. Projektuję, ale też piszę – cały czas jest to dla mnie ważne. Projektowanie i moje prace jednak zawsze są w kontekście słowa. Lubię o tym mówić, opowiadać, lubię rozmawiać z klientami, to mnie inspiruje.

Od czego zaczynacie swoje projekty?

Jarosław Kosek: To zależy czy jest to projekt szkolny czy jakiś konkurs, bo to jest całkiem inne myślenie…

Powiedzmy, że chodzi o bardziej dowolne projekty…

Jarosław Kosek: Inspiracje można czerpać z różnych źródeł, ale zazwyczaj projektuje się dla kogoś lub pod coś. Zwykle zaczyna się od tak zwanego briefu – zbierania informacji o tym jaki to ma być projekt, dla kogo, ile ma trwać, z czego ma być, ile ma kosztować. Ja zajmuję się głównie projektowaniem form przemysłowych. Później to już jest po prostu kartka i rysowanie. Właściwie każdy projekt rozpoczyna się od rysunku.

Agata Kokoszka: Inspiracje wynikają w sumie z życia, ja często miewam tak, że na przykład gdzieś jadę lub robię coś zupełnie niezwiązanego z projektowaniem i wtedy pojawia się jakiś pomysł.

Jakie projekty preferujecie – robione dla konkretnego klienta, czy formy, które mają trafić do szerszej grupy odbiorców – np. do przestrzeni publicznej?

Jarosław Kosek: Myślę, że tutaj będziemy się z Agatą różnić…

Agata Kokoszka: Ja nie mam takich preferencji, nie zakładam, że będę tworzyć tylko i wyłącznie projekty indywidualne czy też tylko te do masowej produkcji. Bardziej biorę pod uwagę to czy pomysł jest dobry, czy użytkownicy będą zadowoleni, bez względu na to czy będą to dwie osoby czy dwieście.

Jarosław Kosek: Mnie najbardziej satysfakcjonuje znalezienie problemu jakiejś grupy społecznej. Często jest tak, że ludzie, którzy się z tej grupy nie wywodzą nie potrafią wcielić się w tą osobę i nie potrafią znaleźć tego co ich męczy. Z kolei ci, którzy są w tej grupie, tak już się przyzwyczaili do problemów, że w ogóle ich nie zauważają. Nauczyli się z tym żyć, ale można im to życie ułatwić. Po to mamy właśnie zajęcia z ergonomii i podstaw dobrego projektowania. Nie projektujemy dla wszystkich, bo wyszłaby z tego IKEA. Wolimy uszczęśliwić mniejszą grupę – kilku, nawet kilkuset ludzi, niż sprawiać, że wszyscy są średnio zadowoleni.

Rozmawiała Katarzyna Swoboda

 

Dowiedz się więcej na temat konkursu “Projektowanie w kamieniu” i zwycięskich projektów

Data dodania: 23.11.2010